logo dark logo light logo fullscreen logo
  • O mnie
  • Książka „W cieniu Everestu”
  • Blog
  • Portfolio
    • Himalaje
    • Ludzie
    • Polskie góry
    • Abstrakcja
  • W mediach
  • Kontakt
  • Sklep
    • Koszyk
mobile logo
  • O mnie
  • Książka „W cieniu Everestu”
  • Blog
  • Portfolio
    • Himalaje
    • Ludzie
    • Polskie góry
    • Abstrakcja
  • W mediach
  • Kontakt
  • Sklep
    • Koszyk
15 czerwca 2021
GR20

Sprzęt na GR20 – tips and tricks

 

Jak zawsze plecak waży za dużo. Taki już los fotografów.

 

Ubrania

Tu naprawdę z niczego nie mogę zrezygnować.
– Długie spodnie, krótkie spodenki, dwie koszulki, polar, kurtka na wiatr i deszcz i zamiast puchówki kamizelka puchowa na chłody. Trzy pary majtek, trzy pary skarpetek. Rękawiczki (2 pary, jedne na zimno, jedne na słońce), bufka, czapka z daszkiem, opaska.
– Ręcznik i klapki.
– Dwa worki wodoodporne na ubrania.

Na upały najlepiej sprawdza mi się odzież biegowa.
-Krótkie spodenki mam Salomona, nie czuję, że mam je na sobie, koszulkę Adidasa. Są lekkie, przewiewne, nie zaśmierdują, z filtrem UV. Lepsze od wełny merynosa na takie warunki.
– Koszulka pustynna z długim rękawem Kwark, biała i jeszcze lżejsza niż ta do biegania. Ma chronić przed słońcem i w ogóle mam nie czuć, że mam ją na sobie.
– Spodnie długie Craghopper do dżungli, też z filtrem UV, chroniące przed owadami, oddychające.
– Rękawiczki na słońce, białe, z filtrami, po wewnętrznej stronie wzmocnione, dzięki czemu łatwiej będzie mi pełzać po skale, i drugie na zimno, choć takie lekkie.

 

Trekking
– Bez kijków trekkingowych nie wyobrażam już sobie chodzenia po górach.
– Raki – niestety okazuje się, że północnej części szlaku nie da się pokonać bez raków.

 

Biwak

– Mam namiot Naturehike, ważący nieco ponad kilogram.
– Matę do spania Thermarest, jest super lekka, wygodna, takich używa się na Evereście, jedyny jej minus jest taki, że jest spora i trzeba ją troczyć na zewnątrz plecaka.
– Palnik primus, kartusz (kupię na miejscu, bo gazu nie można brać do samolotu), garnek 800 ml z pokrywką Optimus, łyżka, widelec plastikowe i nóż – do gotowania/jedzenia i samoobrony. Zapalniczkę (niestety piezoelektryczna, którą kupiłam nie chciała działać, a teraz jest już za późno na takie zakupy) i zapałki.
– Metalowy kubeczek, kilka herbatek i przecięta na pół gąbka do zmywania.

 

Drobiazgi

Wszystkie ważne, potencjalnie do ratowania życia.
– Czołówka, zapasowe baterie, folia NRC i gaz pieprzowy.
– Linka dynema, 2 x 3mm, super mocna taśma klejąca Duct Tape.
– Zapasowe okulary, korekcyjne okulary słoneczne.

 

Apteczka/Kosmetyki

– Leków mam sporo, to przez wiek i zmartwienia, ale żeby za dużo nie ważyły, wszystkie wyjęte z opakowań i, jak u naszych dziadków, włożone do pojemniczka albo małego woreczka strunowego. Jaka oszczędność miejsca.
– Do tego leki przeciwbólowe, leki na zatrucia pokarmowe, bandaż, gazy, odkażacz i małe nożyczki. Mam też pilniczek i mam pęsetę.
– Plastry z opatrunkiem do cięcia i plastry compeed (tylko że nie firmy Compeed, a z apteki DOZ, dużo tańsze i niczym się nie różnią) na poobcierane pięty.
– Taśma do tejpowania schorowanych kolan, oczywiście różowe.
– Ach i elektrolity.

Jeśli chodzi o higienę, to:
– Mokre chusteczki do pupy niemowlaka są niezawodne. W żadną podróż, na żaden trekking się bez nich nie ruszam.
– Niedawno odkryłam płyn uniwersalny do mycia siebie, w całości, prania i zmywania od Seatosummit – biodegradowalny, nie zanieczyszcza natury.
– Do włosów ponoć jest świetny szampon w kostce, patent polecany przez inne dziewczyny, ale na ten zakup już też jest za późno. (Nie, na trekkingi nie bierzemy suchych szamponów, to zbędne gramy, a od brudnej głowy się nie umiera.)
– Płyn do mycia buzi muszę mieć specjalny, użycie jakiegokolwiek innego grozi poważną alergią oczu.
– Nitka dentystyczna (zawsze), koncentrat pasty do zębów Ajona, szczoteczka do zębów i mała szczotka do włosów. Do tego zapas gumek do włosów.
– Antyperspirant.
– Obowiązkowo krem z najwyższym filtrem i pomadka ochronna z filtrem.

Zrezygnowałam też z małej turystycznej kosmetyczki na rzecz leciutkich woreczków strunowych.

 

Leave no trace

– Żeby nie zostawiać po sobie śladów na szlaku w postaci papierzaków, można zabrać woreczki na psią kupę i do niej wrzucać zużyty papier toaletowy czy mokre chusteczki. Wszystko niby biodegradowalne, ale potwornie nieładne i nieestetyczne.

 

Sprzęt foto

To największy problem, a jednocześnie przecież bez tego nie mam po co tam jechać. Wolę zrezygnować z jedzenia.

– Aparat Canon + dwa obiektywy (24-70 i 70-200), statyw, trzy baterie, cztery karty pamięci, ładowarka, mikrofon, baterie i kable to jakieś 5 kg. Już na samą myśl wszystko mnie boli.
– Telefon, powerbank, słuchawki i selfiestick.

 

Jedzenie

– Teoretycznie na szlaku są schroniska i w tych schroniskach można kupić proste jedzenie. Natomiast po pierwsze jest cholernie drogie, po drugie chodziło o to, żeby sprawdzić, czy dałabym radę sama spędzić bez cywilizacji ze 2 tygodnie, czy będę umiała sama przetrwać w namiocie i coś ugotować. No cóż, na GR20 będę jednak miała wsparcie.
Mimo to zabieram posiłki liofizilowane. Wymyśliłam, że potrzebuję śniadań. Będę wychodziła około 5 rano, więc coś zjeść muszę, potem może uda się coś zjeść w schronisku, a na kolację znów liof.
Żeby liofy ważyły jak najmniej, dwie godziny przesypywałam zawartość z każdych dwóch woreczków do jednego i tak z 32 zrobiło się 16. Mimo to w oryginalnych opakowaniach nadal zajmowały za dużo miejsca, więc ich zawartość przesypałam do woreczków strunowych. Łącznie mam 28 posiłków.
– Do tego będę mieć mieszankę orzechów, czekoladę z orzechami i dosłownie dwa żele energetyczne na bardzo kryzysowe momenty.

 

Woda

– Ponoć trzy litry wody na dzień to minimum. Mam bukłak na wodę, 2 l, i butelkę Nalgene, 1 l. Mam też tabletki do odkażania wody, bo będę ją czerpać ze źródeł i strumieni. Wody z każdym krokiem będzie mniej, więc jak będę już bardzo zmęczona dochodzić do miejsca biwaku, może nie będę jeszcze iść na czworaka…

 

JESZCZE

– Do tego mam jeszcze zeszyt i długopis.
– Nie biorę przewodnika, zrobię zdjęcia najważniejszych stron.
– Malutka nerka na pieniądze, dowód i karty bankomatowe.

 

Jak wrócę, powiem Wam, co mi się nie przydało, a czego mi brakowało…

 





 

Share:
Posts you'd might like
Sprzęt na GR20 – podsumowanie po ukończeniu szlaku
GR20 – Trekking pokonywania lęków i przekraczania granic
COMMENTS
  • maciej
    9 lipca 2021

    Hej,
    super wpisy! Bardzo pomocne dla kogos, kto wybiera sie na gr20 😉 planujesz moze jakas dluzsza relacje na blogu/podsumowanie poza twoimi wpisami na fb/ig?
    jeszcze jedno pytanie- takie bardziej techniczne- moglabys uzupelnic ten post o link do grup fb, poswieconych gr20, z ktorych korzystalas? do tej pory znalazlem tylko jedna anglojezyczna, ktora jest faktycznie aktywna.

    pozdrawiam,
    maciej

    reply
    • Magda Lassota
      19 lipca 2021

      Hej! Dziękuję 🙂
      Tak, na blogu już jest wpis o sprzęcie, a dziś o 18.00 będzie też film na YT, w którym dokładnie cały sprzęt opisuję 🙂
      Świetna grupa na FB to: https://www.facebook.com/groups/517122278795549

      Powodzenia 🙂

      reply
Post a comment cancel reply

Najnowsze wpisy
  • Życie po życiach
    10 grudnia 2022
  • #samawgórach – grafika
    15 marca 2022
  • Nowy projekt – nowe wyzwania
    6 grudnia 2021
  • Pół roku z Patronite
    18 listopada 2021
Kategorie
  • Bez kategorii
  • Codzienne
  • GR20
  • Książka W cieniu Everestu
  • Nepal 2018
  • Nepal 2019
  • Sama w górach
  • Sama w Stanach

Copyright © Magda Lassota | Made With Love By 2R Studio